Kategorie

Zdalne studiowanie okiem studentki

Zdalne studiowanie okiem studentki
zdalne studiowanie, źródło: Pixabay

Kto by się spodziewał, że pewnego dnia uczelnią będzie nasz własny dom? Chyba nikt, a na pewno nie ja. Nikt nie wiedział, jak w praktyce wygląda zdalne studiowanie. Co ten COVID-19 zrobił?! Z jednej strony dał nam zajęcia w pidżamie, w łóżku z kawką i śniadaniem obok… Z drugiej strony izolację, brak kontaktu z rówieśnikami, wykładowcami, zero integracji…

Jak wygląda typowy dzień zdalnego studiowania?

To zależy. A od czego? Od kierunku, roku studiów, uczelni, podejścia wykładowców… Osobiście studiuję dziennikarstwo i komunikację społeczną na drugim roku studiów magisterskich na Akademii Ignatianum w Krakowie. Akademia ta prowadzona jest przez jezuitów, ale nie oznacza to, że nie ma tam świeckich wykładowców.

Zobacz: Praca i nauka zdalna – wróg dla naszego organizmu

Zdalne wykłady

Zajęcia zdalne odbywają się na aplikacji Microsoft Teams. Ile ich mamy? Jednego dnia dwa zajęcia, drugiego maraton całodzienny, a jeszcze innego nie mamy ich wcale. Część wykładowców prowadzi zajęcia w formie monologu, wykładając dany materiał, a my studenci, musimy notować, aby zdać egzamin, ewentualnie napisać pracę zaliczeniową.

Czy łatwo się skupić na takich e-wykładach? Zdecydowanie nie. Podczas takiego typu zajęć nie są wymagane włączone kamerki, czy też mikrofony. Kiedy człowiek musi wsłuchiwać się przez półtorej godziny w wykładany tekst, to zazwyczaj następuje rozproszenie. Na swoim przykładzie mogę wspomnieć, że automatycznie otwieram przeglądarkę. Zaraz włączam Facebook’a, Instagram’a, czy inne medium i zaczyna się scrollowanie… Dzieje się to po prostu samoistnie. Wiem, że muszę się skupić, a nagle robię kilka rzeczy naraz. Przewijam społecznościówki, odpisuję na wiadomości, a przy okazji notuję to, co uda mi się wyłapać. To nie jest tak jak w realnym świecie… Fizyczny kontakt z wykładowcą, rówieśnikami. Od razu lepiej się słucha, notuje, a telefon nie korci, bo niekulturalnie jest korzystać ze smartfonu, gdy profesor stara się przekazać jakąś wiedzę. A przez internet? Nie widzi tego. Hulaj dusza, piekła nie ma!

Zdalne studiowanie, źródło: Pixabay

Zdalne ćwiczenia

Ćwiczenia wyglądają trochę inaczej. Wykładowcy wprowadzają interakcję, nie wygłaszają monologu. Po prostu musimy coś robić. Niektórzy wymagają włączenia kamerek i mikrofonów, co powoduje, że student bardziej się koncentruje, bo wie, iż jest obserwowany. Wykonywanie prezentacji i przedstawianie ich, pisanie tekstów, aktywność… W taki sposób profesorowie starają się pobudzić nasz umysł do czynnego brania udziału w zajęciach.

Zobacz: Co tracisz ze studiowania przez zdalne zajęcia?

Lepiej czy gorzej?

Można by tak duuużo pisać o tych zajęciach… Ale czy są one lepsze, czy raczej gorsze od stacjonarnego studiowania? Osobiście widzę dużo plusów. Nie muszę dojeżdżać do Krakowa, denerwować się, że spóźni mi się pociąg i nie zdążę, mogę dłużej pospać, uczestniczyć w zajęciach nawet jak jestem chora… Jest po prostu wygodniej. Lecz wiadomo, że brakuje tego kontaktu twarzą w twarz. Monitor komputera nigdy nie zastąpi prawdziwych relacji, kontaktów… Trochę przykro, ale trzeba dostrzegać plusy, bo jak wyglądałoby życie 30 lat wstecz, jeśli nastąpiłaby kwarantanna? Wtedy nie zobaczylibyśmy się na FaceTime, a teraz jest to możliwe. A nauka? Pewnie trzeba byłoby kombinować, by zdobyć jakieś książki, materiały albo mielibyśmy zastój w studiowaniu.

Kto to wie, jakby to było. Na pewno nie ja. Wiem natomiast tyle, że chcę wrócić do normalności.

Autor: Dominika Jeziorek

Dominika Jeziorek

Ukończyłam Dziennikarstwo i komunikację społeczną (licencjat) na Akademii Ignatianum w Krakowie. 👩‍🎓 Aktualnie jestem studentką studiów II stopnia tego samego kierunku. Oprócz tego interesuję się resocjalizacją. Wierna fanka happysadu. 🎼

POWIĄZANE POSTY

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

I accept the Terms and Conditions and the Privacy Policy

Czytaj wiecej x